okno w salonie

Czyli wreszcie mamy zapakowane wszystkie trzy okna.

Choć teoretycznie przyjechaliśmy wcześniej niż wczoraj, to niewiele to zmieniło. Zapakowaliśmy w folię pozostałe dwa okna. Jednak zrobiliśmy to naprawdę porządnie (co nie znaczy, że to co zrobiliśmy wczoraj to było na odwal!), inną folią – już nie śniadaniową, a kupioną rano folią „stretch” – taką do pakowania. I tak wyszliśmy po ciemku.

Jutro rano jedziemy po zakupy dla Romka, i do roboty bez żadnego opindalania się i kawy na dzień dobry