Prace na dachu

Po przyjeździe – a zabrało nam to więcej czasu niż zakładaliśmy, tak że było już prawie południe – zgodnie z wczorajszymi założeniami od razu zabraliśmy się do pracy.
Najpierw weszliśmy na dach umyć świetliki, i także zabezpieczyć je tą mocną folią. Przy okazji obejrzeliśmy miejsce w którym ciekło nam przy wiosennych roztopach i bez większego problemu zlokalizowaliśmy miejsce w którym prawdopodobnie nam cieknie woda. Obróbka blacharska jest zrobiona tak niechlujnie i niedokładnie, że szkoda gadać. Poza tym w wielu miejscach papa na dachu już nadaje się do ponownego przygrzania.
Swoje zrobiliśmy – świetliki umyte, obklejone folią i zabezpieczone taśmą.

Przygotowujemy ścianę

Zabraliśmy się więc za belki. Po kolei wykonywaliśmy następujące czynności:

slupy

  • W związku z tym, że już wcześniej dostawiliśmy dodatkowe słupy, które podtrzymywały belkę na której opiera się dach – mogliśmy od razy zabrać się za wywalanie starych słupów
  • najpierw odkręciliśmy słup który wstawiliśmy parę miesięcy wcześniej, z nim poszło łatwo. Trzeba było tylko odkręcić parę śrub które utrzymywały go w pionie. Myśleliśmy, że trudniej będzie nam usunąć słup stojący tam od lat. Jak zwykle myliliśmy się. Parę ruchów łomikiem i spróchniała decha na której się opierał słup pękła. Chwilę potem już uwolniliśmy od starych, popękanych belek.
  • Ze słupa zrobiliśmy solidną poprzeczkę między belki stropowe, znów okuliśmy ją metalowymi uchwytami i przybiliśmy na wysokości podłogi jako podpórkę pod nowy słup i jednocześnie jako podporę pod płytę podłogową.
  • Następnie zaznaczyliśmy gdzie ma się znaleźć nowy słup, zmierzyliśmy odstęp pomiędzy poziomymi belkami, przycięliśmy na wymiar belkę przywiezioną parę dni wcześniej i … wbiliśmy ją na miejsce – ustawiając ją w pionie we wszystkich możliwych płaszczyznach, jako argumentu używając młotka :-). Poszło nam wyjatkowo łatwo.
  • Potem juz tylko było coraz przyjemniej. Technologia była opanowana i już przed 18 mogliśmy podziwiac efekty swojej pracy.