Czwartek, Boże Ciało

Rano (no powiedzmy, w godzinach tuż przed południowych) wykonaliśmy slalom pomiędzy procesjami, żeby dojechać na miejsce remontu.

Żeby nie przeszkadzać sąsiadom w dniu świątecznym zaplanowaliśmy tylko ciche, spokojne prace.

Zaczęliśmy od … wiercenia. 😀 Tylko małe dwie dziurki w profilu aluminiowym który będzie pełnił rolę węgarka. Nie było głośno, a już przynajmniej wiemy jakich wierteł musimy użyć. Śrubki już mamy. Ostatnio wybieraliśmy w Dźwigni z wielkiej szuflady w której było parę kilogramów śrub 25 × 20 i wszystkie ocynkowane na złoto wybraliśmy 22 sztuki w kolorze naturalnym. Wyciągnęliśmy chyba wszystkie więc nie możemy ich pogubić – mamy tylko 2 zapasowe.

Później po przerwie na herbatę zabraliśmy się za tapetowanie tapetą szklaną ściany z MDFu w kuchni, a następnie w przedpokoju.

Podczas przerw w pracy też się nie nudziłem – w kamienicy naprzeciwko studentki tam mieszkające, urządziły sobie na schodkach do swojego mieszkania miejsce do nauki … i opalania 😀 . Rozłożyły koce a na nich siebie.
Wyciągnęły nawet gitarę i umilały nam pracę pewnymi dźwiękami, które przy pewnej dozie wyobraźni można nazwać śpiewem. 😛 To studentki długa droga przed nimi.
Ładne widoki mam w tym Sopocie 😛

W międzyczasie Agata nakładła na tapetę cienka warstwę szpachli gipsowej. W teorii tapety szklane po prostu maluje się dwukrotnie farbą dyspersyjną, ale my nie możemy przecież robić tego tak jak wszyscy 😀 – używamy tapety do wyrównania ścian i zabezpieczenia się przed mikropęknięciami.

Do domu wróciliśmy po 21. Wolny dzień, a trochę pracy za nami.