Ufff !!!. Wreszcie skończyliśmy podłogę. Oczywiście nie w całym mieszkaniu, a w salonie, kuchni, garderobie i sypialni (i to też nie w 100% – do położenia zostały nam jeszcze dwie płyty).
Oprócz kładzenia płyt OSB, Agata zaczęła już obmurowywać komin — tam gdzie przykryje go podłoga. Trzeba było uzupełnić zaprawę pomiędzy cegłami i wyrównać dziury — tak aby można było położyć wełnę mineralną, rury w otulinach i przykręcić na to płyty podłogowe.
W tym czasie Romek, choć po nocy spędzonej w pracy niezbyt się wyspał — pilnuje teraz nocami poduchy na plaży — zaczął wynosić gruz z łazienki. I tak nie ma co narzekać – przyjechaliśmy do Sopotu około 11 i w dodatku przywieźliśmy mu jedzenie.
Zniósł parenaście wiader i miał dość — trochę jeszcze nam pomagał w ale chyba rzeczywiście był zmęczony.
Najlepszy motyw i tak Romek wykonał z kasą. Jak zwykle zresztą 🙂 .
Rano, gdy tylko przyszliśmy przyniósł Agacie 10PLN i powiedział, że to połowa jego zarobku z nocki i że honorowo, tak jak obiecał, oddaje. Gdy wychodził po paru godzinach mówi tak:
– Szefowa, będę jechał do Wrzeszcza. Bilet kosztuje 9 zł, a ja mam tylko 5 pożycz mi do 9 złotych !!!
Myślałem, że Agata się posika ze śmiechu jak to usłyszała. Wykonała typowy ROTFL :rotfl:
Do domu wróciliśmy jak na nas wcześnie — około wpół do 21. Po położeniu ostatniej płyty nawet nie sprzątaliśmy. Posiedzieliśmy tylko trochę odpoczywając i planując dalsze prace.
Teraz musimy zrobić sobie dokładny plan działania na najbliższe dni i tygodnie. To będzie czas cięzkiej pracy. Prawdopodobnie będziemy do Sopotu jeździć codziennie.