Zaczęło się wszystko niewinnie ? pojechaliśmy znów do HTH, podyskutować o kuchni. I oczywiście Magda naciągnęła nas na piekarnik z ekspozycji. Jest droższy niż zamierzaliśmy kupić, ale za to z wyższej półki cenowej. Rabat w wysokości 30% był argumentem który nas przekonał, ale mamy czas do jutra na przemyślenie tej decyzji. Dodatkowo musimy się zastanowić nad tym czy:
- kupić ładny mały zlew ( w promocji z baterią zaoszczędzimy 900 zł) i do tego zmywarkę (której nie planowaliśmy)
- kupić pralkę do zabudowy zamiast wolno stojącej
- No i przede wszystkim czy stać nas na kuchnię od nich.
W tym czasie zadzwoniła w końcu pani z Oklandu i powiedziała, że jutro około 11 przyjadą montować nam okna. Przy okazji powiedziała jaki jest koszt parapetów ? nie był wielki (w porównaniu do ceny okien 😉 ) więc zamówiliśmy je.
popiół i diament żużel
— To był czarny dzień, i to dosłownie, nie tylko w przenośni
Gdy dotarliśmy do Sopotu zabraliśmy się przede wszystkim za ten niewielki ? 1 m? kawałek sufitu w lukarnie. Rozłożyliśmy pod nim karton i folię i zacząłem go zrywać. To co się działo przekroczyło nasze najśmielsze oczekiwania.
Agata uciekła na korytarz, a ja zrywałem dechy i zrzucałem żużel i popiół który nad nimi się znajdował. Wszystko przykryło się czarnym pyłem. Pył unosił się w powietrzu, jego czarne kłęby wypadały przez okno. Z zewnątrz wyglądało to jakby się paliło. Nie mogłem oddychać, nie było powietrza. Czułem pył na zębach, plułem czarną śliną. Gdy już skończyłem zrywanie musieliśmy odczekać chwilę nim wszystko co unosiło się w powietrzu osiadło na podłodze, deskach, narzędziach. Wszystko przykryło się 2–3 mm. czarną warstwą .
ślady na podłodze odciśnięte w pyle mogą dać pogląd na to jak to mogło wyglądać.
Nastał czas sprzątania. Sprzątaliśmy to jakieś 3 godziny. Wyniosłem 8 wiader żużlu, zostawiliśmy jeszcze 3 wiadra pyłu do wyniesienia następnym razem.
Jeszcze chyba nigdy nie byliśmy tak brudni, ale musieliśmy to zrobić ? jutro przecież mają przyjechać nasze okna.