Zawiozłem Agatę do Sopotu. Nie było jej tu tydzień. Po pierwsze całą droge mnie wkurzała, a mówiła, że nie chce się denerwować, że coś na pewno będzie nie tak. I jeszcze całą drogę mi pokazywała inne kamienice z komentarzem:
O! O taki kolor mi chodziło!
– złośliwa żaba !!!
Na miejscu okazało się, że najprawdopodobniej nie będzie w poniedziałek odbioru – nawet nie zaczęli jeszcze nic robić z tym tynkiem na cokole. A poza tym sokole oko Agaty wynalazło furę niedoróbek.
- Patrząc od dachu:
- Zachlapane farbą dachówki.
- w okrągłym okienku na klatce:
- każda z dwóch klamek jest inna, w innym kolorze,
- wykonanie otworów pod języczki zamków woła o pomstę do nieba,
- uszkodzona rama okna.
- Wiszące luźno kable od kablówki, nieosłonięte kable dochodzące do skrzynki na budynku.
- Niewyprostowana balustrada na I piętrze.
- Brak numeru budynku.
- Stolarka drzwiowa:
- uszkodzone – najprawdopodobniej przy wynoszeniu rusztowań – skrzydła drzwiowe,
- widoczne, nieestetyczne śruby w skrzydle i ościeżach,
- niewyregulowany samozamykacz,
- klamka – choć została wymieniona na
gałkę
to jednak nie przystaje to do charakteru budynku, - drzwi od klatki od podwórza – niepomalowane na kolor pozostałej stolarki budynku.
- Niewymienione jedno z okien w piwnicy.