Dziś rano odbyło się spotkanie członków wspólnoty i pozostałych mieszkańców.
Już od początku nieprzyjemnie zaskoczyły nas dwie wiadomości.
Po pierwsze sąsiadka, ta której nie podobał się zjazd dla wózków do piwnicy, prawdopodobnie nasłała swojego męża, który … !!! POTŁUKŁ !!! świeżo położone kafle. Następnym razem wezwiemy policję.
Po drugie dowiedzieliśmy się, że ci państwo, zostali członkami wspólnoty — prawdopodobnie córka im wykupiła mieszkanie.
Zostało nam do przeprowadzenia jeszcze trochę prac remontowych, remonty klatek i mała architektura, a podobno nowi współwłaściciele juz mówią:
– Po co ten remont elewacji? Przecież było ładnie?
Ale chyba znaleźliśmy rozwiązanie — podniesiemy fundusz remontowy. Załatwi to parę spraw:
- Jeżeli nowi członkowie wspólnoty nie będą chcieli uczestniczyć w finansowaniu większych remontów, to będziemy zabezpieczeni, bo finansować to będziemy ze środków funduszu remontowego na który wpłacamy co miesiąc.
- spłaty rozłożą nam się w czasie.
- Miasto podobno spogląda przychylniejszym wzrokiem na wpłaty rozłożone w czasie. Przy jednorazowych wpłatach narusza swój budżet w sposób wyraźny i nie musi to być dobrze widziane.
Poza tym spotkanie przebiegało w dość spokojnej i miłej atmosferze. Poprosiliśmy mieszkańców o uczulenie na wygląd ich otoczenia, o utrzymywanie porządku. Zgłosiliśmy znowu masę uwag do administracji, poprosiliśmy o:
- zwrócenie uwagi sprzątaczce,
- wymianę żarówek, na klatce i w piwnicy
- regulację, bądź wymianę samozamykacza
- napisanie pisma
na klatkę
, z prośbą o uprzątnięcie piwnicy
Trochę poplotkowaliśmy i pobiegliśmy do pracy