Powoli staram się przywrócić bloga do działania. Najpierw muszę przywrócić stare wpisy, uzupełnić zdjęcia itd …
Tym razem nie powinno już być dłuższych przerw.
🙂
historia budowy naszego mieszkania
Powoli staram się przywrócić bloga do działania. Najpierw muszę przywrócić stare wpisy, uzupełnić zdjęcia itd …
Tym razem nie powinno już być dłuższych przerw.
🙂
Do przedpokoju i małej łazienki podobają nam się kolekcje Antares, York i … na przykład .
Zastanawiamy się liczymy. Próbujemy je ułożyć. Na razie tylko wirtualnie, ale to też męczące. Kto wie czy nie bardziej niż już mieszanie pacą w kleju. Dzięki tym próbom jesteśmy w stanie określić dokładniej liczbę kafli.
Dla małych kafli (tych 10×10) w paczce jest n.p. 0.38 m². I czy zamówić teraz 5 czy 6 paczek? Teraz wiemy, że co najmniej 6, a na początku wydawało się, że 5 wystarczy).
To nasz świetlik w salonie. Oczywiście jeszcze nie do końca obrobiony, ale już widać jak będą się układać płyty. I gdy świeci słońce widać jak pięknie układa się światło na płaszczyznach wokół otworu.
To nasz problem. Może mało widoczny na zdjęciu, ale w rzeczywistości jest dość poważny. Krawędź świetlika nie jest równoległa do krawędzi pomiędzy ścianą, a sufitem. Powstają trapezy, wszystko się łamie. Być może przyczyną jest to, że świetlik obszadzaliśmy juz dawno temu, i umieszczaliśmy go tak, aby był równoległy do krokwi. Niestety gdy stawialiśmy ścianę do łazienki, ustwaialiśmy ją prostopadle do komina. A nikt nie może zagwarantować równoległości komina i krokwi w 100-letnim budynku :-(.
Będziemy musieli improwizować, aby to wyprostować.
Okazało się że przyczyną nierównoległości krawędzi jest … krzywy sufit. Ostatni jego fragment, ten pomiędzy świetlikiem, a ścianą trochę im się omsknął
— jakieś 3 cm na szerokości kuchni. Do poprawy! Całe szczęście do położenia jest jeszcze druga warstwa płyt — będą ją musieli położyć prosto.
Zamocowaliśmy też grzejnik w łazience. Musieliśmy zamocować kołki i dokładnie umieścić i obmurować podejścia rur do niego. Ekipie zostawiamy tylko przykręcenie zewnętrznej płyty G-K.
Niniejszym chciałbym zdementować pogłoski, że nie lubię naszej ekipy. Podobno tak można odczytać moje wypowiedzi.
To są bardzo mili faceci, nieźle myślący, z poczuciem humoru. Miło się z nimi rozmawia, ale niestety mają też wady:
Tak, że dalej będę wytykał tu ich błędy — które zresztą poprawiają — opisywał ich błędy i fuszerki. Dla przyszłych pokoleń, aby czytelnicy wiedzieli, czego się mogą spodziewać nawet po najlepszej ekipie.
Wczoraj Agata zadzwoniła do mnie w środku dnia z wiadomością, że ekipa znów się pojawiła w Sopocie. Uporządkowali trochę swoje sprawy na innych budowach i w końcu znaleźli trochę czasu dla nas.
Oczywiście trzeba było natychmiast pojechać na miejsce budowy, żeby obejrzeć postępy, opieprzyć — i za błędy i tak na wszelki wypadek — wyjaśnić jak maję przebiegać dalsze prace itd.
Dziś widać było już kolejne postępy. Ściany garderoby prawie już wszystkie stoją, będą mogli już kłaść tam płyty na sufit. Świetlik w pokoju obrobiony, świetlik w kuchni właśnie kończyli.
Wczoraj zwróciłem im uwagę, że płyty na ściance wejściowej były przyklejone na placki kleju dość rzadko. Płyta oczywiście się trzymała, ale zrobiło się z tego niezłe pudło rezonansowe, bo odstęp między ścianą a płytą dochodzi do 4 cm. Wpuścili tam piankę montażową. Nie mieli z tym kłopotu, bo był dość łatwy dostęp od strony drzwi. Bardzo ładnie to wygłuszyło ścianę. Niestety zapomnieli wyciągnąć kabla od domofonu, choć tydzień wcześniej specjalnie zaznaczaliśmy miejsce gdzie ma wyjść ze ściany. Całe szczęście jeszcze jest szansa, żeby to naprawić.
Umówiliśmy się z panem Kaziem — poleconym nam przez projektantów instalacji gazowej — żeby obejrzał projekt, mieszkanie i wycenił ile nas będzie kosztowała instalacja gazowa.
I znów powtarza się ta sama historia — umawianie się z fachowcami. Umówiliśmy się na 1500, zadzwoniłem do niego o 1508, powiedzał, że będzie za 20 ÷ 30 minut. Przyjechał o 1549. Nawet się zbytnio nie zdziwiłem, nerwy też trzymałem na wodzy.
Obejrzał sobie projekt i stwierdził:
– Rura 25mm? A po co? 20mm. wystarczy. Jak państwo zużyją tyle gazu, żeby nie miała wystarczyć to pieniędzy na to pańswy też nie wystarczy 🙂
– Instalacja miedziana? Stalowa lepsza i można ją pomalować, albo schować w ścianie.
– Państwo sie nie przejmują, to ja się na tym znam. To mi gazownia odbiera robotę.
Po paru minutach przestaliśmy się dziwić, że się tyle spóźnił. Gadał i gadał, bajki opowiadał. W każdym razie podał swoją cenę, powiedział, że musimy zgłosić rozpoczęcie prac budowlanych do inspektora i w końcu sobie poszedł.
Gdy już będziemy mieli gotowe ścianki (tzn. wyszpachlowane i chociaż raz pomalowane) to być może do niego zadzwonimy – jak oczywiście nie znajdziemy nikogo innego, tańszego i solidniejszego. 😀
Rozdz. 7 Instalacja gazowa na paliwa gazowe.
§ 163. ust. 4
Przewody instalacji gazowej w budynkach mieszkalnych jednorodzinnych, zagrodowych i rekreacji indywidualnej, a także w pozostałych budynkach za gazomierzami lub odgałęzieniami prowadzącymi do odrębnych mieszkań lub lokali użytkowych powinny być wykonane z rur, o których mowa w ust. 2, łączonych również z zastosowaniem połączeń gwintowanych bądź też z rur miedzianych łączonych przez lutowanie lutem twardym.
Przewody instalacji gazowej powinny być prowadzone na powierzchni ścian. W szczególnych przypadkach dopuszczalne jest ułożenie przewodów w bruzdach wykutych w ścianie, jednakże warunkiem takiego prowadzenia instalacji jest osłonięcie ich wentylowanym ekranem albo – po wykonaniu próby szczelności instalacji – łatwo usuwalną masą tynkarską, nie wchodzącą w reakcje chemiczne z materiałem, z którego wykonany jest przewód. Rury stalowe powinny być zabezpieczone przed korozją podkładową farbą antykorozyjną. Rury z miedzi w ogóle nie wolno prowadzić w zatynkowanych bruzdach. Przewody instalacji gazowej, krzyżujące się z innymi przewodami instalacyjnymi, powinny być od nich oddalone o co najmniej 2 cm. Poziome odcinki instalacji muszą być usytuowane co najmniej 10 cm powyżej innych przewodów instalacyjnych.