Napisałem prośbę do kolegów z pracy, aby wspomogli mnie w znoszeniu desek do piwnicy. Obiecałem im piwo, pizzę i pracę. Odpowiedzi dostałem całkiem sporo, więcej nawet niż się spodziewałem i dziś po południu (w/g umowy o 1212) pojawili się na budowie w Sopocie nowi pracownicy.
Bez zbędnych ceregieli zabrali się do roboty. W takim tempie znosiliśmy deski na dół, do piwnicy, że Agata nie nadążała segregować i rozdzielać, które z nich idą do spalenia, a które do dalszej obróbki !
Minęła może godzina, a zawalone dechami pomieszczenie, zaczęło wyglądać na nasz przyszły salon. Zniknęły wszystki belki i dechy, a chłopakom wciąż było mało. Znieśliśmy więc jeszcze jakieś szafki, stare futryny, wszystko co się dało. I choć czoła spływały im rzęsistym potem wciąż chcieli więcej.
– Czy to już wszystko ? — pytali.
To było już wszystko. Kupa drewna, która sam znosiłbym pewno z dwa dni, zniknęła w godzinę.
Napiliśmy się więc piwa, ( pizzy nie chcieli — w planach mieli krupnik i bigos), KrzysP przyniósł do piwa orzeszki (włoskie :-D). Pogadaliśmy przy piwku trochę o życiu, mieszkaniach i pracy. Gdy około 14 przyszedł Agaty ojciec, koledzy pojechali do domów, zapewniwszy sobie wcześniej, swoją ciężką pracą, wdzięczność Agaty i moją.

Gr33t2 g03s t0: Jed, KrzysP, Rems && Dosiu & Levi …
🙂

P.S. Ci którzy nie mogli przyjść, zapowiedzieli, że od przyszłej akcji pod tytułem wnoszenie materiałów już się nie wymigają.