Siostra ???.

Gdy przyszliśmy rano Romek wyskoczył na ulicę, pomógł nam wnieść zakupy i powiedział, że jest u niego … siostra. Wyglądała niezbyt efektownie i nie była tą kobietą, którą widzieliśmy parę miesięcy wcześniej. Nic nam nie było wiadomo, że Romek ma dwie siostry i do tego wszystkiego ta była całkiem nieźle nawalona. Romek zresztą też był wyraźnie pod „wpływem”, ale nic to nie jesteśmy strażnikami moralności :-).
Poza tym wszystko elegancko posprzątane, gruz wyniesiony. Naprawdę byliśmy zadowoleni. „Siostra” zaraz sobie poszła, a po chwili Romek pojechał sobie do Wrzeszcza, a my do roboty.

Poprawiamy doskonałość

Gdy popatrzyliśmy trochę na naszą nową wejściową ścianę, to Agata stwierdziła, ze wygląda … nienaturalnie. Rzeczywiście gipsokartonowa ścianka wstawiona w 100-letnią klatkę schodową wyglądała – nienaturalnie. Więc poszły w ruch ręce i szpachlówka którą Agata wcierała garściami w tak pieczołowiczie szlifowaną ścianę. Tworzyła najróżniejsze nierówności, aby jak najbardziej zbliżyć wyglądem do sąsiednich ścian.
Zużyła całą pozostałą część szpachlówki, a ptem w wiaderku po niej wymieszała piach z gruzem, gipsem i farbę i tą mieszaniną zaczęła malować, tak by uzyskać efekt betonu. Choć z początku nie dowierzałem, patrzyłem na jej wyczyny z niedowierzaniem, muszę przyznać, że końcowy efekt jest doskonały.
Betonowa faktura ściany

Tak mniej więcej wygląda ściana po poprawkach.

Romek pije

Po jakims czasie przyszedł Romek, nawalony jak szpak i wymruczał pod nosem:
– O! Jest szefowa. Nie ma wejścia.
Po czym już głośniej.
– Szefowa … czy … yyp! kolega może wejść … Albo nie … – i poszedł.
Po chwili wrócił i znów zaczął.
– Bo chciałem im pokazać jak mieszkam.
My tylko spojrzeliśmy na siebie i zgodnie odpowiedzieliśmy.
– Nie !!!
Romek poszedł sobie. Po chwili weszła po schodach sąsiadka i spytała się
– A wiecie, że wasz robotnik stoi pijany na dole ?
Poleciałem więc na dół i go trochę opieprzyłem. Po chwili wczłapał się na górę, jeszcze próbował z nami coś dyskutować, ale nawalony był niemiłosiernie. Znowu chciał wyjść, ale mu nie pozwoliliśmy. Powiedzieliśmy, że na dzisiaj wystarczy.
Rozmawiał z sąsiadem z dołu – krzycząc przec okno
– Ta suka komórkę mi ukradła !!!
A nam przedstawił ją jako siostrę !!!
Baliśmy się z tamtąd wyjechać bo jeszcze coś spali albo zaleje sąsiada … . W końcu sie położył.

Ma te wymagania

Po jakimś czasie – gdzieś tak po godzince wstał. Troszkę już trzeźwiejszy i zaczął marudzić, że on wie, że narozrabiał i że szefowa jest na niego zła, ale mu odpowiedzieliśmy żeby sobie darował i że porozmawiamy jutro. I jeszcze chciał, żeby mu zakupy zrobić !!!. Bezczelność!.

Przez to wszystko nie zrobiliśmy specjalnie dużych postępów. Jutro chyba mu powiemy żeby się pakował.