remont w Sopocie
historia budowy naszego mieszkania
raport na koniec roku 2005
Świąteczna inspekcja
Pierwszego dnia świąt spotkaliśmy się z rodzicami Agaty w Sopocie, aby przyjrzeć się tynkom w świetle dziennym. Nie zdążyliśmy tego zrobić przed świętami, więc wykorzystaliśmy okazję i pod pretekstem rodzinnego spaceru pojechaliśmy na inspekcję.
No i …
Żadnych uwag. Po prostu jest zrobione tak jak powinno być. Płyty są przyklejone, a przestrzenie z góry i z dołu (ściany mają 3 metry, a płyta tylko 260 cm) otynkowane. Puszki instalacji elektrycznej są obsadzone równo z tynkiem. Część między przyklejonymi płytami, ta widoczna na zdjęciu, nie jest już tak gładka jak ściany, które są tynkowane w całości, ale ta ściana i tak będzie w całości szpachlowana.
Teraz trzeba będzie tylko zrobić porządek z opakowaniami po tynku i przygotować się na dalsze prace.
Sprawdzamy postępy
Wieczorem pojechaliśmy do Sopotu, aby sprawdzić postępy w pracy. Agata rozmawiała wcześniej z kierownikiem ekipy i trochę ją postraszył. Podobno zostawili straszny bałagan. No i żeby utrzymać piony musieli nałożyć dość grubo kleju pod płyty.
Pierwszy widok — na podłodze dość brudno, ale właśnie dlatego przykryliśmy ją kartonami.
Na drugiej ścianie rzeczywiście widać, o ile płyty odchodzą od bloczków z których zbudowana jest ściana.
Oczywiście Agata musiała pomierzyć wszystkie kąty. I o ile piony są praktycznie doskonałe, to do kątów prostych można mieć zastrzeżenia.
Mnie zachwyciła gładkość ścian. Tynk gipsowy to rewelacyjny wynalazek.
Ja tam jestem przerażony.
Tego się nie spodziewaliśmy
Pod koniec zeszłego tygodnia Agata umówiła się z Markiem — szefem ekipy budowlanej — na początek tego tygodnia, że wpadnie i obejrzy co jest do zrobienia.
Jednak w końcu wyszło na to, że w poniedziałek obejrzy mieszkanie i … pojedziemy razem do Castoramy, zamówimy materiał i transport na wtorek. Rano przywiezie paru chłopaków i będą przygotowywać ściany, obsadzać narożniki itd, a jak przyjedzie transport, to wniosą wszystko na górę …
Tego się nie spodziewałem! Czemu tak szybko! Do świąt raptem tydzień, wszystkie pieniądze, przeznaczone na remont w naszym budżecie na ten rok, już wydaliśmy, a tu trzeba materiał kupować !
Jestem cały przerażony. Czekałem na ekipę z niecierpliwością, a jak już przyszli to nie wiem co o tym myśleć. A może lepiej by było, jakby robili to już na wiosnę. Temperatura w mieszkaniu oscyluje w okolicach 5° C. To dolna granica do kładzenia tynków i prac murarskich.
Ale na razie trzeba było zabrać się za porządki. Musieliśmy zrobić miejsce pod ścianami dla tynkarzy i na środku pomieszczenia na materiał. Siedzieliśmy do 21, ale zrobiliśmy porządek (czytaj miejsce).
Fiat jako ciężarówka vol. II
We wtorek rano podjechaliśmy do Raab Karchera po zakupy. Tym razem do fiata zmieściliśmy 300kg tynku, wiadro – 15kg gruntu i listwy prowadzące do tynkowania.
Dopiero w drodze zorientowaliśmy się, że tynk który kupiliśmy to 100-tka
czyli gips tynkarski maszynowy lekki. Już chcieliśmy wracać się i wymieniać, ale uspokoił nas p. Marek. Podobno to taki sam tynk, tylko lepszej jakości, a więc droższy. W związku z tym, że zapłaciliśmy za niego tylo co za MP-75 zdecydowaliśmy się zostawić ten lepszy 🙂
UWAGA!!!
Za 15-to kilogramowe wiaderko środka gruntującego środka gruntującego Knauf Grundiermittel zapłaciliśmy więcej, niż za 300kg tynku. No, ale na wszystkich opakowaniach tynków piszą, żeby gruntować przed przed tynkowaniem. Mamy nadzieję, że to dobrze zainwestowane pieniądze.
Do Sopotu jechaliśmy prawie 30 minut. Podróż obciążonym do maksimum samochodzie, po oblodzonych i zaśnieżonych ulicach nie należy do przyjemności.
Potem trzeba było jeszcze to wszystko wnieść na 3-cie piętro.
Wieczorem przyjechaliśmy obejrzeć postępy w pracach. Miały być zagruntowane ściany, obsadzone listwy i kątowniki. I były !!! W dodatku spotkała nas niespodzianka. Obtynkowany był już fragment komina. Możecie to zobaczyć na zdjęciu obok. Ten żółty odcień na ścianach to nie przekłamanie aparatu, a kolor zagruntowanych ścian.
Fiat jako ciężarówka vol. III
Dziś rano kolejna dostawa materiałów. Zawieźliśmy płyty gipsowo kartonowe, klej gipsowy do płyt G-K T Rifix i profile ościeżnicowe UA50.
Włożyliśmy 150kg kleju do środka. Na bagażniku dachowym położyliśmy cztery czterometrowe profile i na to dopiero płyty. Taka kolejność, żeby się płyty nie połamały pod własnym ciężarem podczas jazdy.
Znowu Fiat przypominał startujący samolot 😀
Ja jako sprzątaczka.
Na Helskiej robota wre. Panowie z brygady na serio zabrali się za tynkowanie. Przerwaliśmy im niestety pracę, ale ktoś musiał wnieść przywieziony materiał. Tym razem nie porywałem się na wnoszenie płyt razem z nimi. Moja ręka mówi dość — jakoś paskudnie mnie boli po ostatnich wysiłkach na budowie. Koledzy z pracy mnie pocieszają — Starość nie radość :-).
Niestety brygada wniosła materiał i odpoczywa, a my musieliśmy posprzątać klatkę. Szczota w rękę i zmywaliśmy ślady po tynku ze schodów — 3 piętra sam na sam ze szmatą i wiadrem.
Dziś robię sam
Agata jest chora, więc dziś cała robota na moich barkach.
Zacząłem od wizyty w Insbudzie wybrzeże gdzie miałem odebrać zamówioną 2 tygodnie temu wełnę.
Wełny nie było. Ani 7 rolek 14-to centymetrowej, ani nawet 4 rolek 15-to cm. Podobno samochód im się popsuł. Trudno, ich strata. Pojechałem do Raab Karcher-a.
Kupiłem 11 rolek Uni-Maty 150 mm. miałem szczęście, bo na miejscu w magazynie mieli tylko 12 rolek. Za matę 150 mm grubości zapłaciłem mniej niż za 140-to milimetrową w Insbudzie.
Przy odbiorze magazynier zapytał:
– zabierze pan wszystko za jednym razem ?
Zabrałem 😛
6 rolek w bagażniku, jedna na przednim siedzeniu i 4 na bagażniku dachowym.
11 rolek × 6.9 m² × 150 mm. = 11.385 m³
oczywiście to po rozprężeniu wełny, na rolce widnieje napis 700% wydajności
Do Sopotu jechałem powolutku, 40 ÷ 50 km/h. Trochę się za mną ludzie oglądali, ale zaoszczędziłem z 30 zł na transporcie 🙂
Na miejscu musiałem wnieść wełnę na górę. Łącznie 12 kursów
parter ⇑ 3-cie piętro ⇓, zajęło mi 36 minut. Niezły wynik — wychodzi 3 minuty na kurs — trochę się zasapałem. Przynajmniej się rozgrzałem – temperatura w mieszkaniu to około 6° C.
Potem zabrałem się za resztę robót, zagruntowałem preparatem do impregnowania drewna
deski sufitowe nad kuchnią i łazienką.
I w końcu wyciągnąłem na zewnątrz kabelek do dzwonka.
Nie wygląda to na skomplikowaną robotę prawda ?
Ale struktura ściany wygląda mniej więcej tak jak na rysunku obok. Jest wielowarstwowa i przewiercić się przez nią wcale nie jest tak łatwo. Szczególnie jeśli otwór ma być precyzyjny trzeba poświęcić temu sporo czasu. Każda warstwa to inny materiał, w wełnie wiertło grzęźnie, a na koniec okazuje się, że otwór jest za mały 😉
Zmieniałem wiertło 6 razy 😛
O dzwonku i jego przycisku napiszę dokładniej następnym razem.