Zaczęło się dziś nieprzyjemnie. Zadzwonił do mnie p. Pink, a że działo się to podczas jazdy samochodem to przekazałem telefon Agacie. Dzwoniła sąsiadka z Helskiej (najemca mieszkania komunalnego — o ile nam było wiadomo), z pretensjami, że na jej schodach do piwnicy robimy zjazd dla wózka. Co Agata się namęczyła, żeby jej wytłumaczyć, że to robi wspólnota i że my nie mamy możliwości, żeby to zatrzymać, że to wspólnota cała podejmuje takie decyzje itd. Na propozycję, żeby zadzwoniła do administracji odpowiedziała, że ona nie będzie nigdzie wydzwaniać. Agata zadzwoniła do właścicielki wózka, żeby wyjaśniła to zcąłe zamieszanie. Przy okazji dowiedziała się, że prawdopodobnie sąsiadka która do nas dzwoniła wykupiła mieszkanie. Żeby teraz tylko nie blokowała nam wszystkich prac 🙁
No comments.

Cegły na dół do piwnicy, cegły w górę do mieszkania

My też nie chcieliśmy juz nigdzie wydzwaniać i tuż po przebraniu się w ciuchy robocze zabraliśmy się za cegły rozbiórkowe, których pełno było w mieszkaniu. Przeszkadzały one bardzo — nie ma jak dostać się do ściany gdy stoi przy niej stosik cegieł. Znosiliśmy je do piwnicy wiaderkami. do jednego wiaderka 5 cegieł, do drugiego 4 dla Michała, i dla Agaty po 3 cegły dziurawki do wiaderka. Jeden kurs to 15 cegieł, kursów było co najmniej 7. Dlaczego 7. Bo za każdym razem, gdy wracałem na górę, zabierałem ze sobą jedną cegłę szamotową do pieca akumulacyjnego. A w piecu jest ich dokładnie siedem. (Prawdę mówiąc to tych kursów z cegłami zrobiliśmy kilka więcej)

Nawilżanie zimnego pomieszczenia

Gdy juz mieliśmy u góry wszystkie cegły do pieca, to spróbowałem go uruchomić. Choć niektóre z grzałek są połamane, to jednak wszystkie grzeją. Powkładałem więc do środka wszystkie cegły, poobkładałem je azbestowymi izolacjami (tak, tak — w tym piecu cegły są osłonięte płytami z azbestu) i uruchomiłem. Po jakimś czasie, przy piecu zrobiło się całkiem ciepło, a po parędziesięciu minutach z pieca zaczęły się wydobywać kłęby pary. To z cegieł, które przez parę tygodni były regularnie zalewane, zaczęła sie wydzielać para. Para skraplała się na górnej pokrywie, Musieliśmy więc ją ściągnąć, żeby pozwolić odparować cegłom. Przynajmniej mieliśmy nawilżone powietrze.

Gdy juz zabrałem się za urządzenia elektryczne to przy okazji zrobiłem jeszcze jedno oświetlenie. Tym razem łącznik już trochę nowocześniejszy, i metoda łączenia kabli bliższa przepisom i zdrowemu rozsądkowi — użyłem szybkozłączek.

Znieśliśmy też parę worków odpadów drewnianych sąsiadowi który pali nimi w piecu (temu samemu co porąbał zabytkowe drzwi).

Wymieniłem też wkładkę w zamku. Niby Romek oddał nam wszystkie klucze, ale na wszelki wypadek … wymieniłem.
Kupiliśmy najtańszą wkładkę. Ale to tylko na razie. Żebyśmy mogli dać następnym robotnikom klucze.

żegnaj Romku

Już myśleliśmy, że Romek mimo zapowiedzi nie przyjedzie po kanapę, więc zadzwoniłem do jego kumpla. Ale usłyszałem, że jada do Sopotu. Przyjechali w trójkę weseli chłopcy rozkraczonym Oplem Omegą na kartuskich numerach, zabrali kanapę i oczywiście najważniejsze — przywiezione przeze mnie kolumny. Kanapa zmieściła się do Opla po położeniu tylnych siedzeń obok wlazły kolumny, więc były tylko dwa miejsca siedzące. Nawet moment się nie zastanawiali — Romek wlazł na kanapę, ułożył się pod samym dachem i pojechali. Tylko krzyknął, że po resztę rzeczy przyjedzie później.
Nie chcieliśmy czekać nie wiadomo ile tygodni na to później. Agata spakowała wszystkie rzeczy do kartonu, wpakowaliśmy to naszego samochodu i gdy zawieźliśmy to wszystko na jego złomowisko, po drodze do domu.
Było już ciemno, nigdzie nie było go widać więc się pytam jakiegoś żulka:

Ja
Jest Roman ?
On
Kto ?
Ja
Romek. Jest Romek ?
On
0 nie, nie ma. Tomka, nie ma?
Ja
Nie Tomek, tylko Romek!
I podchodzi do drugiego żula, ten zaś spojrzał na mnie i mówi do pierwszego:
Drugi żulek
Idź go obudź.
A do mnie:
Drugi żulek
A!!! To pan właściciel z Sopotu !!! Ja od razu pana poznałem!

Po chwili przywlókł sie Romek. Nie za bardzo wiedział chyba o co chodzi, jeszcze spał. Niezbyt się chyba ucieszył, ale trudno. Zabrał rzeczy z samochodu, powiedziałem mu, że jak chce to zapraszamy go na kawę w soboty i pa pa.