Zaloguj się

Ostatnie wpisy / Archiwa

rzut oka na rury

idea kanalizacji -  część pierwszaRysunek poglądowy na instalację kanalizacyjną.
część pierwsza — do kibli bez wanny 😆

 czwartek, 13 październikaa 2005 r. · Mieszkanie · Możliwość komentowania rzut oka na rury została wyłączona

Oddajemy projekt przebudowy instalacji gazowej do UM

Dziś rano podjechaliśmy do Urzędu Miasta złożyć:
Wniosek o pozwolenia na budowę/ rozbiórkę*

* niepotrzebne skreślić

 

Wiadomość pozytywna: OPŁATY ADMINISTRACYJNE I SKARBOWE w przypadku remontów instalacji gazowej wynoszą 0 zł.
Wiadomość negatywna: Całe szczęście, że przejrzeliśmy wcześniej, przed oddaniem do urzędu projekt. Opinia kominiarska była tylko w jednym z egzemplarzy projektu — musieliśmy więc szybko zrobić kopię i dołączyć do pozostałych egzemplarzy.
Jest jeszcze jedno miejsce w projekcie, w przypadku którego mogą być wątpliwości — kubatura pomieszczenia z piecem. Specjalnie tak zaprojektowaliśmy pomieszczenie, żeby jego kubatura wynosiła 6,7 m³ > 6,5m³ wymaganego przez przepisy dla pieca z zamkniętą komorą spalania. Uzyskaliśmy to przez odpowiednie operowanie wysokością pomieszczenia — zmienną między 2,7 ⇔ 3,0 metra przy stałej powierzchni. A nasi fachowi projektanci napisali w projekcie, że:

  • wysokość pomieszczenia H = 2,5m
  • szerokość pomieszczenia W =  , m
  • długość pomieszczenia L =  , m
  • kubatura pomieszczenia V = H×W×L =  , m³ > 8m³

Bardzo, bardzo profesjonalnie. Kubatura pomieszczenia ≥ 8m³ jest wymagana przy zwykłym piecu, z otwartą komorą spalania. Czy nie wiedzieli jak odczytać wymiary z rysunków ? Jeżeli mieli wątpliwości to dlaczego nie zadzwonili do nas, czyżby usiłowali ukryć rzeczywiste wymiary pomieszczenia ? Żeby tylko nie było z tym kłopotów, albo nie wstrzymało to wydania pozwolenia.
Tymczasem musimy do końca roku wykonać instalację gazową, a kominki wentylacyjne musimy przecież zamontować przed opadami śniegu.

 czwartek, 13 październikaa 2005 r. · Mieszkanie · Możliwość komentowania Oddajemy projekt przebudowy instalacji gazowej do UM została wyłączona

dowcip dnia

Król Lew postanowił wybudować na polanie dla swoich poddanych schronienie, ale to wymagało szeregu zezwoleń, wniosków i podań. Trzeba było udać się do Urzędu by tę sprawę załatwić, zwołał więc miejscową społeczność by wybrała przedstawiciela, zadecydowano więc by był to niedźwiedź, bo duży, silny i wzbudza respekt.
Po ośmiu godzinach wraca z urzędu, lew się go pyta co tam załatwił, a on mówi, że nic.
– Jak to nic ! Ty taki wielki i nic?!
Wydelegowano więc lisa, chytry i przebiegły i sprytu ma dużo, wraca po ośmiu godzinach i też nic.
Lew mówi, to może wiewiórkę, taka delikatna, ładna, szybka i zgrabna …, ale ona, podobnie jak poprzednicy też nic nie załatwiła.
No to koniec naszych marzeń orzekł Król Lew, a może ktoś na ochotnika?
Zgłosił się osioł, wszyscy pękali ze śmiechu, przecież Ty nic nie potrafisz załatwić, ale osioł się uparł i poszedł.
Wraca pod dwóch godzinach uradowany, z zezwoleniem w ręku, ogólne zdziwienie, królowi szczęka opadła.
Pytają się więc jak to załatwił, a osioł na to:
– gdzie otworzyłem drzwi to ktoś z rodziny …

 wtorek, 11 październikaa 2005 r. · Mieszkanie · Możliwość komentowania dowcip dnia została wyłączona

Gówniane życie hydraulika i inne przyjemności

Przyjechaliśmy tylko trochę posprzątać, i ewentualnie rozrysować (fachowo to chyba trzeba powiedzieć trasować ?) ostatnie dwie płyty OSB na podłogę. Najpierw jednak sprawdziliśmy, gdzie będziemy mogli postawić skrzynki na kwiaty — czy na parapecie, czy na gzymsie poniżej. Musi to dobrze wyglądać z poziomu chodnika (właściwie ma nie wyglądać). Nie chcemy zakłócać przecież bryły budynku.
Gdy już się zdecydowaliśmy — wygrały gzymsy — poszliśmy do sąsiada pomierzyć jego balkon. Chcieliśmy dorobić uchwyty na skrzynki identyczne jak te w balkonach sąsiadów, ale chyba nam się to nie uda.

  • współczesne, plastikowe skrzynki nie pasują do uchwytów sprzed 100 lat

Zrobimy w tym samym stylu, chcemy utrzymać proporcje, ale muszą być też funkcjonalne.

Oczywiście potem zabraliśmy się za główny cel wizyty — sprzątanie. Zaczęliśmy od … rozmontowania kibla, wyjęliśmy też rurę kanalizacyjną. Trzeba było to wszystko wyczyścić, bo z kibla strasznie waliło. A przed przykręceniem płyt, musimy ustalić którędy poprowadzimy hydraulikę — ogólnie to wiedzieliśmy to wcześniej, ale teraz musieliśmy to ustalić dokładnie, bo trzeba wyciąć otwory w płytach podłogowych.
Umyliśmy kibel i po wyciągnięciu rury odprowadzającej gówno trzeba było umyć także i ją. Nie zazdroszczę hydraulikom. Taka robota codziennie to nic przyjemnego. Choć muszę powiedzieć, że mycie kibla po robotnikach to też nie praca w różanym ogrodzie. Teoretycznie to Romek mył muszlę co parę tygodni, ale dokładność, wytrwałość i precyzja nie były jego domeną.
Agata rysowała szablony, trasowała płyty OSB i walczyła z rurami, a ja zabrałem się za porządki. Wiadra wiórów i pyłu, resztki wełny mineralnej, połamane kawałki styropianu, resztki pianki montażowej i inne śmieci. No i trzeba było poodsuwać walające się wszędzie kawałki drewna i płyt wiórowych, ale efekt był wart tej pracy. Przyjemniej będzie zaczynać pracę następnym razem.

I jeszcze na koniec porada dnia: Gdy montujecie kanalizacyjne rury odpływowe, to aby łatwo się je montowało mówią żeby nawilżyć połączenie i uszczelkę n.p. Ludwikiem. Oczywiście mają rację, ale nie mówią ile tego płynu trzeba użyć. Więc ja wam powiem — dużo. Nalejcie sobie na dłoń tyle żeby się z niej nie wylało — taka dawka starcza na jedną rurę i dwie uszczelki. ± mniej więcej. (dane dotyczą rury PCV o średnicy 110 mm.) 😀

 niedziela, 9 październikaa 2005 r. · Mieszkanie · Możliwość komentowania Gówniane życie hydraulika i inne przyjemności została wyłączona

Ledwo się ruszamy

Podobno trening czyni mistrza, ale w naszym przypadku chyba to się nie sprawdza. Im dłużej robimy podłogę tym wolniej ją robimy i tym bardziej nas to wykańcza. Ledwo się ruszamy, a znów nie skończyliśmy podłogi. Naprawdę niewiele nam już zostało, ale jednak.

Najważniejsze, że widać postępy. Miejsca w których nie położyliśmy jeszcze płyt nie są widoczne od wejścia. Wyglada więc, że praktycznie wszędzie już jest podłoga. Brakuje nam dosłownie 1 ½ płyty.

Nie mogę dalej pisać, nie mam siły siedzieć na krześle. Boli mnie kręgosłup, jestem zwinięty w pałąk. Agacie chyba jest tak samo żle, albo i gorzej. Jutrzejszy dzień będzie jednym z tych trudniejszych.

Przy okazji wywaliliśmy trochę gruzu. Wynosimy go w małych woreczkach do kontenera na śmieci. Cały tydzień nie wyrzucamy śmieci, więc raz w tygodniu możemy zużyć trochę przestrzeni. Zresztą ten gruz to raczej pył z podłogi.

 sobota, 8 październikaa 2005 r. · Mieszkanie · Możliwość komentowania Ledwo się ruszamy została wyłączona