Zaloguj się

Ostatnie wpisy / Archiwa

Czyżby było aż tak krzywo?

świetlik w salonie

To nasz świetlik w salonie. Oczywiście jeszcze nie do końca obrobiony, ale już widać jak będą się układać płyty. I gdy świeci słońce widać jak pięknie układa się światło na płaszczyznach wokół otworu.

świetlik w kuchni

To nasz problem. Może mało widoczny na zdjęciu, ale w rzeczywistości jest dość poważny. Krawędź świetlika nie jest równoległa do krawędzi pomiędzy ścianą, a sufitem. Powstają trapezy, wszystko się łamie. Być może przyczyną jest to, że świetlik obszadzaliśmy juz dawno temu, i umieszczaliśmy go tak, aby był równoległy do krokwi. Niestety gdy stawialiśmy ścianę do łazienki, ustwaialiśmy ją prostopadle do komina. A nikt nie może zagwarantować równoległości komina i krokwi w 100-letnim budynku :-(.
Będziemy musieli improwizować, aby to wyprostować.


Okazało się że przyczyną nierównoległości krawędzi jest … krzywy sufit. Ostatni jego fragment, ten pomiędzy świetlikiem, a ścianą trochę im się omsknął — jakieś 3 cm na szerokości kuchni. Do poprawy! Całe szczęście do położenia jest jeszcze druga warstwa płyt — będą ją musieli położyć prosto.

Zamocowaliśmy też grzejnik w łazience. Musieliśmy zamocować kołki i dokładnie umieścić i obmurować podejścia rur do niego. Ekipie zostawiamy tylko przykręcenie zewnętrznej płyty G-K.

grzejnik w łazience

 sobota, 4 marca 2006 r. · Mieszkanie · Możliwość komentowania Czyżby było aż tak krzywo? została wyłączona

Ekipa to też ludzie, ale …

Niniejszym chciałbym zdementować pogłoski, że nie lubię naszej ekipy. Podobno tak można odczytać moje wypowiedzi.
To są bardzo mili faceci, nieźle myślący, z poczuciem humoru. Miło się z nimi rozmawia, ale niestety mają też wady:

Tak, że dalej będę wytykał tu ich błędy — które zresztą poprawiają — opisywał ich błędy i fuszerki. Dla przyszłych pokoleń, aby czytelnicy wiedzieli, czego się mogą spodziewać nawet po najlepszej ekipie.

 poniedziałek, 27 lutego 2006 r. · Mieszkanie · Możliwość komentowania Ekipa to też ludzie, ale … została wyłączona

Znów praca idzie pełna parą

Ekipa znów działa

Wczoraj Agata zadzwoniła do mnie w środku dnia z wiadomością, że ekipa znów się pojawiła w Sopocie. Uporządkowali trochę swoje sprawy na innych budowach i w końcu znaleźli trochę czasu dla nas.
Oczywiście trzeba było natychmiast pojechać na miejsce budowy, żeby obejrzeć postępy, opieprzyć — i za błędy i tak na wszelki wypadek — wyjaśnić jak maję przebiegać dalsze prace itd.

Dziś widać było już kolejne postępy. Ściany garderoby prawie już wszystkie stoją, będą mogli już kłaść tam płyty na sufit. Świetlik w pokoju obrobiony, świetlik w kuchni właśnie kończyli.
Wczoraj zwróciłem im uwagę, że płyty na ściance wejściowej były przyklejone na placki kleju dość rzadko. Płyta oczywiście się trzymała, ale zrobiło się z tego niezłe pudło rezonansowe, bo odstęp między ścianą a płytą dochodzi do 4 cm. Wpuścili tam piankę montażową. Nie mieli z tym kłopotu, bo był dość łatwy dostęp od strony drzwi. Bardzo ładnie to wygłuszyło ścianę. Niestety zapomnieli wyciągnąć kabla od domofonu, choć tydzień wcześniej specjalnie zaznaczaliśmy miejsce gdzie ma wyjść ze ściany. Całe szczęście jeszcze jest szansa, żeby to naprawić.

instalacja gazowa

Umówiliśmy się z panem Kaziem — poleconym nam przez projektantów instalacji gazowej — żeby obejrzał projekt, mieszkanie i wycenił ile nas będzie kosztowała instalacja gazowa.
I znów powtarza się ta sama historia — umawianie się z fachowcami. Umówiliśmy się na 1500, zadzwoniłem do niego o 1508, powiedzał, że będzie za 20 ÷ 30 minut. Przyjechał o 1549. Nawet się zbytnio nie zdziwiłem, nerwy też trzymałem na wodzy.
Obejrzał sobie projekt i stwierdził:
– Rura 25mm? A po co? 20mm. wystarczy. Jak państwo zużyją tyle gazu, żeby nie miała wystarczyć to pieniędzy na to pańswy też nie wystarczy 🙂
– Instalacja miedziana? Stalowa lepsza i można ją pomalować, albo schować w ścianie.
– Państwo sie nie przejmują, to ja się na tym znam. To mi gazownia odbiera robotę.

Po paru minutach przestaliśmy się dziwić, że się tyle spóźnił. Gadał i gadał, bajki opowiadał. W każdym razie podał swoją cenę, powiedział, że musimy zgłosić rozpoczęcie prac budowlanych do inspektora i w końcu sobie poszedł.
Gdy już będziemy mieli gotowe ścianki (tzn. wyszpachlowane i chociaż raz pomalowane) to być może do niego zadzwonimy – jak oczywiście nie znajdziemy nikogo innego, tańszego i solidniejszego. 😀

 czwartek, 23 lutego 2006 r. · Mieszkanie · Możliwość komentowania Znów praca idzie pełna parą została wyłączona

Nowe kominki na dachu

Jak do tego doszło

Dwa dni temu, we wtorek rano przyszli fachowcy od wentylacji, obejrzeli sobie projekt, dowiedzieli się co i jak, policzyli kominki wentylacyjne. Umówiliśmy się z nimi, że gdy już je zrobią (bo muszą je dla nas przygotować) to zadzwonią i umówimy się na montaż.
Wczoraj zapomniałem komórki z domu i gdy przyjechałem wieczorem to na skrzynce pocztowej było pełno wiadomości, w tym ta od szefa wentylatorów z prośbą o kontakt.
Gdy zadzwoniłem do niego okazało się, że kominki już mają i ze mogą przyjechać je montować następnego dnia (czyli dziś) o 8 rano. Trochę mnie to zaskoczyło bo minęła właśnie 21, ale oczywiście się zgodziłem. Dopiero po chwili uświadomiłem sobie, że przecież musimy przywieźć do Sopotu nasz piec. Trzeba było po niego pojechać i zamontować przed montażem komina.

Przebieg prac

Rano dotarłem do Sopotu jeszcze przed 800. Zrobiłem sobie kawę, zjadłem śniadanie i czekając na ekipę zabrałem się za robotę. Przykręciłem prowizorycznie uchwyt do wieszania pieca. Prowizorycznie nie znaczy byle jak. Wieszak musi przecież utrzymać ciężar pieca.

Przed 900 przyszli spece od kominków i od razu zabrali się za robotę. Szło im to błyskawicznie. Już po 15-tu minutach na dachu stał pierwszy komin. Skończyli wycinać dziury po dwóch godzinach. Potem tylko uszczelnili przejścia przez dach papą.

cztery kominki wentylacyjne

Od strony mieszkania, pod sufitem umieścili rury spiro, tak że mamy pewną możliwość przesunięcia sobie na boki otworów wentylacyjnych w ścianach. Potem będziemy musieli te rury dobrze opatulić wełną. rury spiro na ściance garderoby

Ja w tym czasie zdążyłem jeszcze zrobić trochę porządku w kablach, w ściance w kuchni.

Potem zabrali się za piec. No i oczywiście pojawił się problem. Gdy powiesi się na wieszaku kocioł, a potem umieści na nim komin, to … nie można już tego rozmontować — a my musimy to zrobić, ponieważ ściana nie jest jeszcze wyszpachlowana i pomalowana.

piec dwufunkcyjny Saunier Duval Themaclassic

Nie można po prostu unieść kotła, bo rozszczelni się połączenie na kominie. Być może dało by się to zrobić gdyby przejście przez dach to było uszczelnione uszczelnieniem czarnym 5° – 25° – 85854 — VCV7, ale oczywiście okazało się, że do dachu krytego papą to się nie nadaje. Jest tam blacha ołowiana i przygrzanie tego palnikiem skończyłoby się stopieniem tej blachy. Po kilku telefonach podjąłem następującą decyzję:

  1. Ustalam następującą kolejność działań:
  2. Zostawiamy dziurę na komin i przykrywamy ją tylko papą.
  3. Jak najszybciej wzywamy ekipę, żeby nam zaszpachlowała i pomalowała ten kawałek łazienki.
  4. Wzywamy znów ekipę od kominów i montujemy piec na stałe.
  5. Wzywamy speca od instalacji gazowej i instalujemy gaz.
  6. Uruchamiamy część instalacji elektrycznej — czyli gniazdko przy piecu.
  7. Wzywamy speca od podłączania pieca.

Uhh … jak na jeden dzień sporo.

 czwartek, 9 lutego 2006 r. · Mieszkanie · Możliwość komentowania Nowe kominki na dachu została wyłączona

Kolejne ściany

Oprócz tego, że poprawili w ściankę to pojawia się coraz więcej zasłoniętych płytami miejsc.

skosy
miejsce pracy
Zasłonięte zostają kolejne skosy. Na zdjęciu powyżej ścianka pod szafki. Na zdjęciu obok miejsce do pracy.

garderoba
Pojawiły się też płyty na ścianach garderoby.

Agata wyznacza miejsce gdzie ma stać ? dokąd ma sięgać ? kaseta drzwi przesuwnych.

kibelek w małej łazience
Obudowa stelaża w małej łazience ? widać, że nad stelażem powstała półka. mamy już gdzie położyć papier toaletowy 🙂

 środa, 8 lutego 2006 r. · Mieszkanie,Zdjecia · Możliwość komentowania Kolejne ściany została wyłączona