remont w Sopocie
historia budowy naszego mieszkania
Przywieźli nie ten piec !
Murujemy i kujemy.
Dojechaliśmy do Sopotu z mocnym postanowieniem zabrania się od razu do roboty. Niestety już na wejściu spotkała nas niemiła niespodzianka. Niewyregulowany, zepsuty samozamykacz opadł i uszkadza drzwi. Mimo tego, że dzwoniłem do administracji i zgłaszałem awarie, prosiłem o szybką reakcję, to nikt nic nie zrobił.
Zabezpieczyłem to jak się dało i poszliśmy dalej do góry, do swojej roboty.
Najpierw schowaliśmy pod podłogę plątaninę kabli. Te lecące przy ścianach wcisnęliśmy pod podłogę. Zabezpieczyliśmy potem szparę pomiędzy podłogą, a ścianą styropianem. Potem w końcu udało mi się przekonać Agatę, aby zamiast styropianu który kruszy się i łamie używać sztywnej pianki z której zrobione są usztywnienia do pakowania komputerów. Łatwo to się docina, można to mocno ścisnąć. i spełniła swoje zadanie — chroni przed spadającymi z góry śmieciami, czyli przed tynkiem i gruzem. A dziś zamierzaliśmy całkiem sporo tego zrzucić :-).
Agata zabrała się za tynkowanie ścian, a właściwie za łatanie dziur, których narobił Romek przy skuwaniu tynku. Ja natomiast zacząłem zbijać tynk, którego Romek nie zrzucił ze ścian.
Nieszczęścia chodzą parami — popsuł nam się kabel od flexa
, a więc nie mogliśmy, ani wykuć bruzd na kable — bo młot jest w naprawie, ani nie mogliśmy ich wyciąć — bo nie działała szlifierka kątowa. Nie za bardzo uśmiechała nam się zabawa z ręcznym przecinakiem.
Podczas przerwy na drugie śniadanie zaczęliśmy dyskutować na temat centrum medialnego
🙂 czyli gdzie będzie się znajdował telewizor, a gdzie sprzęt i dokładniej przyjrzeliśmy się słupowi przy kominie. Okazało się, że cegły które stoją między nim, a kominem są po prosty postawione jedna na drugiej. Przewiązana z kominem, nie jest co druga cegła — jak być powinno — a co 5-6. Długo się nie zastanawialiśmy — już po chwili nie było cegieł — była za to kupa gruzu.
Do wieczora już tylko murowaliśmy — na dwa wiadra. Zmieniliśmy zaprawę z Zaprawy cementowej Dublet M-15 Mpa, na Zaprawę Murarską Dublet 4Mpa, to naprawę była zmiana na lepsze. Już nie potrzebujemy tak betonowych
ścian, a praca jest o wiele przyjemniejsza.
Zepsuł nam się młotek.
Już ostatnio, gdy kułem bruzdy pod kable, nasz młot pneumatyczny coś się zacinał. Nie pracował płynnie, wydawał dziwne dźwięki. . Zawieźliśmy potem młot do Gdyni, aby wywiercić parę dziur w piwnicy i okazało się, że jesteśmy w stanie zatrzymać ręką wiertło. Chyba nawaliło sprzęgło, no i kabel przerywa.
To już drugi taki nasz młot — Einhell z serii limitowanej na 40-lecie firmy. Poprzedni został ukradziony, więc kupiliśmy jeszcze jeden. Zdecydowaliśmy się na niego, bo już zdążyliśmy się do niego przyzwyczaić, pracował bardzo dobrze, skuliśmy już kilka ścian, parę ton tynku. Niestety jego następca nie był już tak udanym egzemplarzem.
W Obi młot przyjęli do reklamacji bez problemu, ale termin to 14 dni … roboczych. Czyli wobec czekającego nasz w najbliższy piątek Święta Narodowego
może się to przeciągnąć do 3 tygodni. A my mamy przed sobą jeszcze sporo kucia i wiercenia. Może uda się odzyskać nam wcześniej nasze narzędzie.
Pierwsze drzwi, drugie drzwi, ściana
Po wczesno-popołudniowym wynoszeniu desek, zabraliśmy się za prace konstrukcyjne. Agata z ojcem zamocowała szynę do drzwi przesuwnych naściennych — miedzy przyszłą kuchnią, a łazienką.W tym czasie ja szalałem z flexem
wycinając wystające druty i docinając przy ścianach płyty OSB.
Uwaga: Nie docinajcie płyt drewnianych szlifierką kątową z tarczą do metalu — wydobywa się prz tym strasznie dużo dymu, a płyta może się nawet zapalić.
Potem już wszyscy razem zmontowaliśmy kasetę do drzwi przesuwnych, która znajdzie się między sypialnią i garderobą. Przy okazji powstała nasz pierwsza ścianka wewnętrzna. 🙂
Zmontowana kaseta Gustavson
oparta o ścianę.
Agata sprząta salon. Nie widać już desek na środku.
Dziękuję wam koledzy 2
Napisałem prośbę do kolegów z pracy, aby wspomogli mnie w znoszeniu desek do piwnicy. Obiecałem im piwo, pizzę i pracę. Odpowiedzi dostałem całkiem sporo, więcej nawet niż się spodziewałem i dziś po południu (w/g umowy o 1212) pojawili się na budowie w Sopocie nowi pracownicy.
Bez zbędnych ceregieli zabrali się do roboty. W takim tempie znosiliśmy deski na dół, do piwnicy, że Agata nie nadążała segregować i rozdzielać, które z nich idą do spalenia, a które do dalszej obróbki !
Minęła może godzina, a zawalone dechami pomieszczenie, zaczęło wyglądać na nasz przyszły salon. Zniknęły wszystki belki i dechy, a chłopakom wciąż było mało. Znieśliśmy więc jeszcze jakieś szafki, stare futryny, wszystko co się dało. I choć czoła spływały im rzęsistym potem wciąż chcieli więcej.
– Czy to już wszystko ? — pytali.
To było już wszystko. Kupa drewna, która sam znosiłbym pewno z dwa dni, zniknęła w godzinę.
Napiliśmy się więc piwa, ( pizzy nie chcieli — w planach mieli krupnik i bigos), KrzysP przyniósł do piwa orzeszki (włoskie :-D). Pogadaliśmy przy piwku trochę o życiu, mieszkaniach i pracy. Gdy około 14 przyszedł Agaty ojciec, koledzy pojechali do domów, zapewniwszy sobie wcześniej, swoją ciężką pracą, wdzięczność Agaty i moją.
Gr33t2 g03s t0: Jed, KrzysP, Rems && Dosiu & Levi …
🙂
P.S. Ci którzy nie mogli przyjść, zapowiedzieli, że od przyszłej akcji pod tytułem wnoszenie materiałów
już się nie wymigają.