Zaloguj się

Ostatnie wpisy / Archiwa

Agata muruje ścianę sąsiada

Agata muruje

Agata muruje ścianę między nami, a sąsiadem. To co widać po lewej stronie to już jest tynk po stronie sąsiada.

 poniedziałek, 18 lipca 2005 r. · Mieszkanie · Możliwość komentowania Agata muruje ścianę sąsiada została wyłączona

Sprawiedliwy podział prac

Ja patrzę — Agata muruje

Już myślałem, że rozwaliłem Agaty tacie wyrzynarkę. Pękła aluminiowa blaszka, którą przykręca się nożyki. Stwierdziłem, że jezeli nie znajdę takiej części, to trzeba będzie kupić najtańszą wyrzynarkę – w nich są podobne mocowania. Pojechaliśmy do OBI, ale tam sprzedaja tylko nowy sprzęt, nie mają części. Całe szczęście, że przynajmniej wiedzą gdzie jest sklep w którym takie rzeczy mogą mieć.
Podjechaliśmy na Plac górnośląski do Z.U.H. ELEKTROMAJSTER. Tam sprzedawca od razu wiedział o co chodzi, chwilę poszukał i przyniósł. Cenę sprawdził w komputerze i powiedział – Aż 1,50 – wziąłem dwie sztuki.

Po południu pojechaliśmy do Castoramy po zakupy. Kupiliśmy tarczę do cięcia cegieł, gwoździe i kątowniki no i najtańszą zaprawę.

Zaprawy wzięliśmy cztery 25-kilowe worki. Na opakowaniu jest napisane […]Jako zaprawa cementowa o frakcji kruszywa do jednego milimetra i dużej wytrzymałości zalecana jest do prac murarskich, gdzie wymagana jest większa wytrzymałość, jako szpryc pod tynki na podłoża mało stabilne.[…]

Niestety, nie było Romka i musiałem to 100kg samemu wnieść w tym upale na nasze poddasze. Tak się zmachałem, że przez następne 30 minut nie byłem w stanie nic więcej robić – tylko siedziałem i patrzyłem jak Agata pracuje.  😉
W tym czasie Ona robiła dokumentację fotograficzną dla przyszłego wykonawcy.

Okazało się, że właśnie kupiona i z takim trudem wniesiona zaprawa cementowa M-15 Mpa firmy DUBLET nie ma struktury i konsystencji takiej jak klej, więc nie jest prosto uzupełniać nią ubytków w ścianach i „wklejać” na nią cegieł. Natomiast po wyschnięciu rzeczywiście to prawie beton.

Cięcie tarczą diamentową, segmentową do betonu, cegły klinkieru, kamieni Dedra H1105 to prawdziwa przjemność. Co prawda kurzyło się niemiłosiernie i cały byłem zasypany ceglanym pyłem, ale za niecałe 17 zł kupiliśmy naprawdę fajną tarczę – wystarczy na jeszcze sporo cegieł i nie zużywa się tak prędko jak te zielone tarcze do kamienia, których używaliśmy przedtem. No i wreszcie mogłem wyciąć wystające cegły.

W tym samym czasie, za ścianą sąsiad zaczął już remontować swoj pokój. Śmieszne uczucie kiedy się słyszy jak po drugiej stronie ściany ktoś też coś skrobie.

 środa, 13 lipca 2005 r. · Mieszkanie · Brak komentarzy

Upalne lato w Trójmieście

Od paru dni w Trójmieście pogoda prawdziwie plażowa. Temperatury dochodzą do 30°C w cieniu. Na niebie ani jednej chmurki. Chcieliśmy więc do co sobotniej pracy pojechać wcześniej, żeby zdążyć przed najgorszymi upałami. Niestety nie do końca nam się to udało.

Ledwo znaleźliśmy miejsce do parkowania. Wszędzie pełno samochodów urlopowiczów. W przyszłości będzie kłopot — trzeba będzie pomyśleć o miejscu na podwórku.

Na górze, w mieszkaniu nie było jeszcze najgorzej. Zniknęło sporo gruzu i śmieci – to znaczy Romek się nie obijał – ale znów nie udało się wynieść wszystkiego. Sąsiadka znowu powiesiła pranie nad worem z gruzem. Mieliśmy sporo innej roboty więc szczególnie z tego powodu nie rozpaczaliśmy. Chyba nawet lepiej, żeby Romek to sam wynosił. Przy wynoszeniu nie trzeba go pilnować.

Zabraliśmy się za ściany wspólne z sąsiadami. Musimy to w końcu zakończyć. Ja skuwałem resztki tynku i wycinałem przeszkadzające nam deski. Pracując pod samym dachem byłem mokry po 30 sekundach. Temperatura pod deskami przykrytymi papą była po prostu nieznośna. Do tego nad mieszkaniem sąsiada jest pełno gruzu i żużla. Przy pracy wyrzynarką cały ten pył leciał mi prosto w twarz. Agata miała niezły ubaw – wyglądałem jak kominiarz.

W tym samym czasie Agata zabrała się za prace murarskie. Trzeba było uzupełnić ściankę tak, by można było potem przykręcić do niej stelaż. To też nie była łatwa praca. Romek jej docinał cegły – niewątpliwie ma większą wprawę w posługiwaniu się przeciankiem. Ja w przerwach mieszałem naszą super wiertarką zaprawę. Super wiertarka to czerwona 500W TOYA — kupiona w promocji w SellGrosie za 26 zł. – do mieszania zaprawy w sam raz.

Dla urozmaicenia pracy czasem zabieraliśmy się za inne rzeczy, na przykład uszczelnianie szczelin dylatacyjnych między podłogą a ścianami styropianem, zerwanie fragmentu płyt pilśniowych i wycięcie kilku starych desek z podłogi w przedpokoju itp.

W końcu nastał wieczór – godzina 18. Ja już nie żyłem i umierałem popijając kolejną kawę wodą mineralną, ale Agata oczywiście postawiła sobie kolejny cel — odbić z łazienki resztki wylewki czy innego betonu, które tam pozostały po starym odpływie kanalizacyjnym. Męczyła się z tym strasznie bo pomiędzy betonem, a belkami była warstwa papy i lepiku. W tej temperaturze kleiło się to niesamowicie. W końcu stwierdziła:
Nie pojedziemy do domu dopóki tego nie skujemy !
Moja reakcja była błyskawiczna:
Przesuń się i daj mi ten młot i łomik.
Parę minut później już jechaliśmy do domu. Niestety – Agata się zorientowała i powiedziała, że ma już na mnie sposób.

Po drodze do Gdyni chcieliśmy nabrać wody mineralnej do baniaka, ale gdy zobaczyliśmy tą rewię mody w okolicach Zakładu Balneologicznego to stwierdziliśmy, że tacy brudni z samochodu nie wysiądziemy.

Przy okazji wydało się, że Agata NIGDY jeszcze nie była w Sopocie na monciaku w środku sezonu. Ona dopiero teraz dowiedziała się gdzie będziemy mieszkać.  😉

 sobota, 9 lipca 2005 r. · Mieszkanie · Brak komentarzy

Cieknie nam z rury

Zadzwonił Romek, że cieknie z rury na korytarzu.
Musiałem szybko urwać się z pracy i jechać zobaczyć co się dzieje.

Okazało się, że poluzowała się złączka tuż przed wejściem do mieszkania i trochę pokapało. Zakręciliśmy wodę – całe szczęście, że zrobiliśmy dodatkowe zamknięcie wody na korytarzu – i dokręciłem złączkę. Udało się ale nie wolno ruszać tych rur. Trzeba będzie je mocno przymocować do ściany.

Zostawiłem Romkowi łapkę do przykręcania rur, i pokazałem mu gdzie jest zawór – jakby znowu coś się działo.

 czwartek, 7 lipca 2005 r. · Mieszkanie · Brak komentarzy

Sąsiedzi się skarżą

Przyjechaliśmy dzisiaj do Sopotu dość wcześnie — tuż po pracy.
Niestety Romek się nie popisał — nie wyniósł ani jednego wiadra gruzu. Podobno pracuje po 15 godzin dziennie i nie miał siły. Powiedzieliśmy mu żeby poznosił jak trochę odpocznie i zaczęliśmy pracę.

Na początek zabraliśmy się do skuwania resztek tynku ze ścian w przyszłej łazience. Sąsiedzi chcą robić remont więc nie chcemy, żeby potem spadały im kafelki kiedy będziemy kuć. Parę minut potem przyleciał sąsiad, że powiększają mu się pęknięcia w ścianie. Te pęknięcia to dzieło Romka sprzed paru miesięcy – zbyt mocno się przyłożył do młota pneumatycznego i o mały włos by wjechał z nim do sąsiada. Ta ścianka między nami to po prostu cegły, nie związane z konstrukcją z drewna ani z niczym innym. Szpary pomiędzy stojącymi cegłami, a słupami i deskami są wypełnione papierem pakowym. Każde mocniejsze zaparcie się o te cegły lub o deski powoduje, że rusza się cała ściana. Oczywiście rusza ona też się u sąsiadów i pęka im tynk.

Już poprzednio umówiliśmy się, że zapłacimy im za remont tej ściany. Więc i tym razem to potwierdziliśmy sąsiadowi. Ale gdy przyszła jego żona znowu słyszymy – a słychać zza tej ściany każde słowo – „Bezczelnie kują”. Na takie słowa nie mogliśmy nie zareagować — więc poszedłem do nich i zacząłem im tłumaczyć, że i tak kujemy ręcznie, że to co popękało i tak będzie musiało zostać skute itd.

Kuliśmy dalej do 20:10, a potem już tylko cicha robota, tak by sąsiedzi mogli sobie telewizję pooglądać.

    Znowu spotkało nas parę niespodzianek:

  • Po pierwsze ściana zaraz przy wejściu — ta przy której będzie stała szafa — to u góry suprema, a na dole do wysokości ok 160cm to beton. Trzeba będzie kombinować żeby to wyrównać – chyba przykleimy drugą warstwę z płyt gipsowo–kartonowych.
  • Po drugie usuwaliśmy cegły, tak by wyrównać narożnik do którego później będzie przykręcony stelaż. Usuwaliśmy je ręką – zaprawa między cegłami jest praktycznie całkowicie zwietrzała. Miłe jest to, że nie trzeba kuć, niemiłe natomiast to, że będziemy musieli ją uzupełnić.

Wydaliśmy dyspozycje dotyczące znoszenia gruzu Romkowi i zebraliśmy zamówienie na zakupy. Do Gdyni wróciliśmy około 21. Do pracy wrócimy w sobotę.

 środa, 6 lipca 2005 r. · Mieszkanie · Brak komentarzy